Menu główne
- - - - - - - - - - - - - - - -
Historia i WoS
- - - - - - - - - - - - - - - -
Przebsiębiorczość
- - - - - - - - - - - - - - - -
Żywienie
- - - - - - - - - - - - - - - -
English Website
Fascynacje
- - - - - - - - - - - - - - - -
Ścieżki kariery zawodowej absolwentów
- - - - - - - - - - - - - - - -
Gastronomik wczoraj i dziś
Konkurs Gastronomiczny
Wyszukiwarka
Moje zdanie na temat walk Drukuj Email
Wpisany przez Administrator   
Wtorek, 04 Październik 2011 23:05
Jest niedziela, godzina 17:30, sala gimnastyczna w XI LO . Dwóch facetów okłada się pięściami i nogami. Kości uderzają o siebie. Słychać, jak ulatuje z nich powietrze, kiedy ciosy dochodzą do szczęk czy splotu słonecznego. Wygląda to tak, jakby za moment któryś z nich miał ostatecznie zakończyć ten pojedynek. I wtedy go przerywają. Z trudnością łapią oddech, są mokrzy od potu i... uśmiechnięci. Ja sparowałem się z Damianem Weremczukiem Obaj mamy doświadczenie w takich sztukach walki jak: ESDS, Krav Maga, Ju jitsu Brazylijskie, Judo, Combat 56, Systema. Jestem tutaj od dwóch lat, ale uzależniłem się chyba na całe życie. Od zawsze uprawiałem jakiś sport, ale dopiero teraz znalazłem to, co idealnie pozwala zachować równowagę ciała i ducha, i to zarówno na sali, jak i w szkole czy domu.
 
Każdy jest agresywny
 
Walka to nieodłączna część kultury. Od czasów pierwotnych była budulcem każdego mocarstwa. Przez tysiąclecia ukształtowała się w mężczyznach potrzeba bezpośredniej rywalizacji, która jest zaprogramowanym w genach sposobem na ujście agresji. Chcemy czy nie, każdy z nas jest w jakiś sposób agresywny, bo tylko tak facet mógł zdobyć pożywienie, kobietę i przekazywał to w genach kolejnym pokoleniom. Fizjologia człowieka zmieniła się bardzo nieznacznie, 92% ryczących na światłach klaksonów to działania samców. W dodatku jest jedyną cechą, której nie da się wytłumaczyć żadnymi uwarunkowaniami społecznymi. Tylko kiedyś znajdowała ona ujście w bezpośredniej walce z dzikim zwierzęciem albo przeciwnikiem, a dziś stres się często kumuluje.
 
Cisza po walce
 
Z fizycznego punktu widzenia organizm pracuje na maksymalnych obrotach, wykorzystując wszystkie źródła energii, jakie ma: tlenowe, beztlenowe, rezerwy na czarną godzinę. Kształtuje koordynację i siłę, wyczucie dystansu, odległości, skoczność. Bezpośrednie zagrożenie sprawia, że wydzielają się adrenalina, dopamina i testosteron - hormony, które dają szybkość, siłę i agresywność. Ale potem organizm dąży do równowagi - uspokaja się dużą dawką serotoniny. I to ten spokój po walce jest czymś, co tak naprawdę uzależnia. Chociaż muszę uważać, bo przecież nie mogę pójść następnego dnia do szkoły z obitą twarzą. Nie wyobrażam już sobie życia bez walk. Sparingując, robię to w 100%. Jestem tylko tu i teraz. Wyłączam się, stoję naprzeciwko przeciwnika i istnieje dla mnie tylko on. Odsuwam od siebie wszystko inne. Powtarzam sobie: albo ja, albo on. Zeruję umysł. Łapię dystans do problemów, które przed wejściem na salę wydawały mi się ogromne i nie do ogarnięcia. Kiedy nie trenuję przez 2-3 tygodnie, od razu robię się bardziej nerwowy. Każdy z moich kolegów mówi podobnie.  
 
Rozpoznanie walka
 
Co musi dzisiaj zrobić młody człowiek, by udowodnić, że jest mężczyzną? Iść na wojnę, zabić wielkiego zwierza? Ale nie ma już wojen i coraz mniej jest niebezpiecznych zwierząt... Co pozostało? Forsa? Sława?    Kiedy pierwszy raz w życiu stajesz naprzeciwko drugiego faceta i zaciskasz pięści, nie masz pojęcia, jakie niesie to ze sobą emocje. Umówmy się - w życiu codziennym ubieramy maskę. W czasie walki ta maska opada niezależnie od tego, jak długo ją nosisz i jak gruba ona jest. Jeden walczy bardziej ofensywnie, drugi się broni, jeszcze inny odpuszcza albo fauluje.
 
Właśnie to odkrywanie samego siebie najbardziej lubię w walce w pełnym kontakcie. W pewnym momencie starcia dochodzę do punktu, w którym poprzednim razem odpuściłem, ale wiem, że tym razem mogę pójść dalej. Potrafię wykrzesać więcej energii i jest to raczej zasługa głowy, a nie kondycji. I przekłada się to na sytuacje w życiu codziennym.
 
Zauważyłem, że są dwa typy ludzi - taki, który po zrzuceniu maski, nie chce się więcej takim widzieć. Ten typ nie pojawia się na sali ponownie – widujemy takich często. Drugi to taki, który mówi: "OK, taki jestem naprawdę. A teraz powalczę, by być lepszym".
 
Ufaj instynktowi

Nie trzeba wcale od razu szukać na ulicy zaczepki, by sprawdzić się w boju. W Londynie czy Moskwie powstają kluby, w których pod okiem dobrego instruktora sprawdzają się zarówno biznesmeni i handlowcy, jak i bankowcy czy nauczyciele.        To mit, że na takie zajęcia chodzą karki,, które chcą potem wykorzystać nabyte umiejętności na ulicy. Tu nawet nie chodzi już o kondycję fizyczną. Raczej o psychiczną.    Gdy przychodzi nowy człowiek na trening, mówię mu na pierwszych zajęciach, że nie będzie  łatwo, bo będzie walczyć z samym sobą. Nieważne kim jesteś – jeżeli wychodzisz na środek,  każdy jest równy i wszyscy pracują tak samo. Z treningu na trening każdy robi się coraz lepszy. W innych sportach robiąc błąd, tracisz punkt. Tutaj karą jest ból po otrzymanym ciosie i dlatego tym większa jest mobilizacja.
 
To, co jest najważniejsze według mnie, to wyczucie. Niektórzy walczą wyuczonymi schematami. Inni dopasowują się do sytuacji, zmieniają styl. Uczą się ufać instynktowi – czują, jak i co zrobić w danym momencie. I ci często okazują się najlepsi. Zresztą w życiu jest podobnie.
 
3 poziomy walki

Poziom pierwszy: Naucz się ruchów i powtarzaj je w nieskończoność. "Niech Twoje ciało stanie się Twoim narzędziem, a Ty stań się rzemieślnikiem. Jak każdy rzemieślnik swoim narzędziem musisz nauczyć się władać po mistrzowsku".
 
Poziom drugi: Opanowałeś wszelkie możliwe techniki? Czas zająć się psychiką. Nie muszę walczyć, jeśli uda mi się Cię przestraszyć lub przekonam Cię do swoich racji.

Poziom trzeci: Osiągasz wewnętrzny spokój i już nigdy nie musisz na nikogo podnosić ręki. "Siedzę w szkole, na koncercie czy w barze i czuje się bezpiecznie. Nie boję się agresji”.
 
Trwałe ślady
 
Walka bardzo uczy pokory. Nagle orientujesz się, że życie to nie gra komputerowa i łatwo zrobić sobie albo komuś krzywdę. Trzeba się liczyć z tym, że kumplowi zadajemy ból. Ale kiedy trenujesz, musisz się kontrolować. Na treningach nie powinno być kontuzji. Siłę pokazuje się w sytuacjach, które niosą dla ciebie zagrożenie, np. w czasie napaści na ulicy, nie na treningach.
 
Ale takie doświadczenie daje też ogromną pewność siebie. Jeśli dojdzie do mało przyjacielskiej wymiany zdań na ulicy, to najwyżej dostanę w nos. Ale po tym, co spotyka mnie na treningach, już wiem, jak to jest. Mam pewność, że to nic strasznego.
 
Po treningu zostają ślady. Te zewnętrzne z reguły szybko się goją, chociaż koledzy w szatni przed wf-em trochę z nich żartują. Te w psychice zostają na dłużej, ale to właśnie one sprawiają, że jesteś prawdziwym facetem: spokojnym, opanowanym i wiedzącym, gdzie jest Twoje miejsce.
 
Tomek Iwaniuk - 3TC
Zmieniony: Wtorek, 04 Październik 2011 23:14